23.04.2012

Akta II : Komisariat

- No dalej, zatrzymaj pociąg - syknął bandyta dźgając maszynistę lufą pistoletu.
- N-nie mogę - wyjąkał tamten blady ze strachu - Już mamy opóźnienie, a jeśli...
Zniecierpliwiony przestępca zdzielił kolejarza pięścią w głowę i, już nieprzytomnego, zsunął z siedzenia. Pociąg cały czas sunął naprzód, mimo wcześniejszego hamowania, na które zwróciła uwagę Raniszkova.
- To na pewno proste - mruczał do siebie złoczyńca, pochylając się nad panelem z setkami przycisków. - jeden z nich musi być... - jego ostatnie słowa zostały zagłuszone przez przeraźliwy gwizd parowozu. Z głupią miną wbił wzrok w rząd dźwigienek i ten moment Raniszkova wykorzystała, by go zaskoczyć. Bezszelestnie zaszła go od tyłu i nagłym ruchem przycisnęła lufę rewolweru do jego pleców.
- Ręce do góry - szepnęła mu do ucha. Poderwał się jak oparzony, ale zaraz znieruchomiał, kiedy zimny metal wbił mu się w kręgosłup.
- Ajj- jęknął.
- Wycofaj się powoli - rozkazała, robiąc mu miejsce - I rzuć broń.
W tej samej chwili przestępca odwrócił się gwałtownie, celując do niej z pistoletu. W ostatnim momencie Raniszkova podbiła jego nadgarstek i broń wypaliła pionowo w górę, robiąc dziurę w suficie. Raniszkova złapała pistolet i dopóty trzymała przestępcę w żelaznym uścisku, aż jego palce się rozluźniły.
Dziewczyna schowała pistolet, ale nadal mierzyła do złoczyńcy z rewolweru.
- Odwróć się i podejdź do ściany - nakazała, a gdy bezbronny wykonał polecenie, założyła mu lśniące, metalowe kajdanki. Mężczyzna syknął z pogardą, ale nic nie powiedział. Raniszkova wsunęła rewolwer za pas, ale w taki sposób, żeby w razie potrzeby dało się go łatwo wyciągnąć. Pozostawiając złoczyńcę w kącie, obrzuciła panel sterowania uważnym spojrzeniem.
- Nic z tego - pomyślała w duchu - Nie szkolono mnie, jak się zatrzymuje pociąg...
Wtedy jej wzrok padł na wielką, czerwoną dźwignię opatrzoną napisem HAMULEC RĘCZNY. NIE UŻYWAĆ BEZ WYRAŹNEJ PRZYCZYNY.
- Jeśli to nie jest ważny powód, to nie wiem, co by nim miało być - pomyślała i bez namysłu pociągnęła za rączkę. Rozległ się zgrzyt i pociąg z przeraźliwym jazgotem zaczął zwalniać. Z wagonu dobiegł czyjś pisk - najwyraźniej dopiero teraz pasażerowie zorientowali się, że dzieje się coś dziwnego. Po chwili w wagonie zawrzało, wszyscy rzucili się do okien, wypatrując niebezpieczeństwa. czyżby blokada na drodze? A może uszkodzony most?
Ich obawy rozwiały się w okamgnieniu, gdy na horyzoncie zamajaczyły pierwsze zabudowania stacji kolejowej. Pasażerowie na powrót zajęli miejsca i nawet nie zwrócili uwagi na Raniszkovą wprowadzającą do przedziału przestępcę.  Kilka osób tylko przyjrzało jej się uważnie, a gdy zauważyło, że spod kurtyny włosów i płaszcza z wysokim kołnierzem niewiele widać, zajęli się czymś innym.
Pociąg zatrzymał się kilkanaście metrów przed stacją, co wzbudziło zdziwienie osób czekających na peronie. Rosjanka wyprowadziła na zewnątrz złoczyńcę, a przy wyjściu rzuciła za siebie:
- Maszynista jest nieprzytomny. Potrzebuję kogoś, kto go wyniesie z kabiny. Kto się zgłasza?
Student stojący nieopodal zostawił na ziemi teczkę i poszedł po kolejarza. Gdy ukazał się z powrotem, tamten był już przytomny. Pocierał guza wielkości jabłka na czole, ale ogólnie rzecz biorąc był cały i zdrowy.
Na widok gościa, który usiłował zatrzymać pociąg, zerwał się chwiejnie i, odepchnąwszy studenta na bok, krzyknął:
- To on! Łapać go!
Raniszkova prychnęła w duchu. "Jakby nie widział, że go trzymam i do tego ma założone kajdanki" - pomyślała, po czym rzuciła z lekkim uśmiechem:
- Sytuacja opanowana, proszę się nie martwić. Zabiorę go na policję.
Maszynista miał niewyraźną minę.
- A jeśli coś pani zrobi? Zresztą, kim pani w ogóle jest, żeby zajmować się takimi sprawami?
Dziewczyna podstawiła mu pod nos legitymację. Nie wyglądała na odznakę policyjną, ale już z daleka budziła respekt. Kolejarz zabrał się za odcyfrowywanie nazwiska, ale nim zdążył to zrobić, Raniszkova schowała dokumenty do kieszeni płaszcza.
- Zabieram tego łobuza i na przyszłość niech pan uważa. To tyle z mojej strony.
Odwróciła się i zeskoczyła ze stopnia, ciągnąc za sobą naburmuszonego przestępcę. Po chwili znikła w tłumie rozpychających się ludzi, którzy spieszyli się do pociągu. Maszynista podrapał się po głowie, wzdrygając się, gdy natrafił na guza, po czym wsiadł do swojej kabiny. Nie minęły dwie minuty, gdy ostatni maruderzy wskoczyli do wagonu, a lokomotywa ruszyła. Kolej wystrzeliła naprzód, pozostawiając za sobą miasteczko i zmierzając dalej, aż po horyzont. W końcu zniknęła zupełnie.

                    ~

-Pytam ostatni raz: jak się nazywasz?
Przestępca milczał. Wygiął usta w podkówkę i gapił się tępo w ścianę z wyrazem twarzy "jestem ponad to".
Główny śledczy wzruszył ramionami.
- I co teraz?
Raniszkova westchnęła.
- Nie chce podać nazwiska, dokumentów nie ma... Można spróbować rozpoznać po twarzy, ale wątpię, by znalazł się ktoś, kto by go znał lub skądś kojarzył. 
Policjant mruknął coś pod nosem, po czym dodał głośniej:
- Po gębie teoretycznie się da. Są do tego programy. Wystarczy go obfotografować i resztą zajmie się system. Oczywiście pod warunkiem, że jego dane są gdziekolwiek zapisane. Jeśli numer z pociągiem był pierwszym, pojedynczym wyskokiem, szanse są mikroskopijne. Chociaż właściwie wystarczyłoby nam cokolwiek, choćby konto na serwisie społecznościowym. Jeżeli umieszczono gdziekolwiek jego zdjęcie i opisano jego nazwiskiem, program skojarzy je z wprowadzonym aktualnie zdjęciem i wyświetli wyniki. Wyjątkiem byłoby tylko zdjęcie niewyraźne, bardzo słabej jakości lub na którym ma na sobie przebranie, rzecz jasna.
Raniszkova przytaknęła z nieobecną miną. Wpatrywała się intensywnie w złoczyńcę, aż ten ostentacyjnie odwrócił wzrok. "Nigdy tak do niego nie dotrzemy" - pomyślała z niechęcią.
Tymczasem policjant wyraźnie usiłował podjąć właściwą decyzję. 
- Czyli robimy zdjęcia? - zapytała dziewczyna, odwracając się raptownie.
- Yyyy... Tak - sapnął policjant, cofając się o krok - Przecież mówiłem.
- W takim razie oto mój adres. Kiedy będziecie mieli wyniki, dajcie znać. Właściwie ten gagatek nie ma nic wspólnego z moją sprawą, ale skoro już go złapałam... - wymownie wzruszyła ramionami.
- Oczywiście - śledczy przeszedł przez pokój, by schować kartkę z numerem hotelu do szuflady biurka. Odwrócił się, by się pożegnać, ale Raniszkovej już tam nie było. Okno było szczelnie zamknięte.

____
DD - Insy, Rach & Star (ostatnio znikłaś, co u Ciebie?)
ORAZ dla Zagubionej i Huntress (sorki za 4 komentarze, ale miałam problem i tak mi się kliknęło) -.-
Paula, dodaj komentarz ;)

Jinx (;


4 komentarze:

  1. PIERWSZA! YEAH XD nocia świetna!! kocham takie klimaty ;) mój kotek który leży obok też tak mówi ^.^ trzymaj się czekam na nexta i dziękuję za DD ;) :*

    OdpowiedzUsuń
  2. *.* Uwielbiam takie opowiadania. Spodobało mi się od razu imię głównej bohaterki - Raniszkova. Ciekawe i oryginalne. Notka super. Nie potrafię się do niczego przyczepić. Tak ogólnie to : LUBIĘ TO!

    OdpowiedzUsuń
  3. O! Ślicznie! Takie ciekawe! Na tym blogu pisanie wychodzi Ci świetnie! Dziękuję za dedykację po raz kolejny! Czymaj się! xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Hoho ^ ^ Przeczytałam tą notkę i bardzo mi się podoba :) Trzymasz całkiem niezły poziom :) Wszystko miło się czyta, napisane prosto, przejrzyście, za jakiś czas znów zajrzę :) Pozdrawiam IceTea

    OdpowiedzUsuń